Stało się. Federalny Sąd Administracyjny zdecydował, że niemieckie miasta mogą wprowadzać zakaz poruszania się dla samochodów wyposażonych w silnik Diesla, które nie spełniają założonych norm emisji szkodliwych związków do środowiska. Szacuje się, że nowe przepisy mogą dotyczyć nawet 12 mln aut. Zakaz dla diesli z pewnością spowoduje, że część takich pojazdów trafi do Polski.
Diesle winne zanieczyszczenia środowiska
Całą sprawę zapoczątkowała organizacja Deutsche Umwelthilfe, która za przekroczenie europejskiej średniej obecności tlenków azotu w powietrzu wini samochody z silnikiem Diesla. Jeśli zakaz dla diesli wejdzie w życie i niemieckie miasta zaczną go stosować, oznaczać to będzie, że poruszać się po nich będą mogły jedynie te pojazdy, które spełniają normę Euro 6. Ta w życie weszła dopiero we wrześniu 2014 roku. Więcej o normach i emisji spalin piszemy w artykule pt. “Jakie są dopuszczalne emisje spalin w samochodach?“.
Co natomiast z pojazdami, które są stosunkowo nowe, ale nie spełniają tej normy? Dla nich w miastach obłożonych zakazem nie byłoby miejsca. Na razie zakaz dla diesli wprowadzić chcą m.in. Stuttgart czy Düsseldorf. Możemy się jednak spodziewać, że kolejne metropolie szybko do nich dołączą. Zwłaszcza że mówi się o tym również w Monachium i kilku innych większych miastach w Niemczech.
Zakaz dla diesli a polski rynek
Analitycy przewidują, że po wprowadzeniu zakazu problem dotyczyłby nawet 12 milionów aut. Co to oznacza dla Polski? Logiczne jest, że właściciele takich samochodów, z których nie mieliby oni żadnego użytku, próbowaliby je odsprzedać. Jednym z największych rynków zbytu mogłaby być Polska, o czym zresztą pisaliśmy już w artykule “Używane diesle z Niemiec zaleją polski rynek“. Zyska na tym z pewnością również polskie środowisko, a przecież walka ze smogiem trwa w Polsce w najlepsze. Dowodem na to są choćby pomysły monitorowania badań technicznych (więcej przeczytacie na “Czemu posłuży nagrywanie badań technicznych?“) czy zwiększenia kar za wycinanie filtrów DPF (czyt. “Wysokie kary za usunięcie filtra DPF“).
Spadek popularności diesli
Na takie zapowiedzi zmian w prawie reagują też sami kierowcy. Ci tracą zainteresowanie samochodami z silnikami wysokoprężnymi. Dokładnie pokazują to statystyki. W roku 2017 liczba rejestracji samochodów z silnikami Diesla wyniosła 6,77 mln egzemplarzy, a więc o blisko 8 proc. mniej niż rok wcześniej. Nawet pomimo tego, że cały rynek zanotował 3-procentowy wzrost. Na znaczeniu zyskują natomiast samochody z silnikami benzynowymi. Do tego dochodzą też hybrydy oraz auta elektryczne, które odnotowały blisko 50 proc. wzrost popularności.
Zakaz dla diesli i zmniejszenie zainteresowania takimi pojazdami to również sygnał dla samych producentów. Od 2022 roku znikną one z oferty koncernu Fiat Chrysler, do którego należą Jeep, Ram, Dodge, Chrysler, Maserati, Alfa Romeo i Fiat. Wcześniej na taki krok zdecydowały się inne firmy, a w tym Volvo, General Motors, Subaru i Porsche, o czym pisaliśmy w felietonie “Samochody z silnikami Diesla od Porsche idą w odstawkę“.
Podsumowanie
Nie ma więc żadnych wątpliwości co do tego, że na europejskich drogach samochodów z sinikami wysokoprężnymi będziemy spotykać coraz mniej. Dotyczy to jednak głównie Zachodu Europy. Jak będzie w Polsce? Tutaj większych zmian nie mamy się co spodziewać. W dalszym ciągu większość Polaków decyduje się na zakup aut na rynku wtórnym. Dlatego w przypadku Polski zakaz dla diesli wprowadzany w niemieckich miastach może tylko i wyłącznie pomóc. Wiele z nich to samochody stosunkowo młode, które nie zanieczyszczają w tak wielkim stopniu środowiska, a poza tym są w dobrym stanie technicznym. O ile Polaków będzie oczywiście stać na kilkuletnie diesle, a nie pojazdy mające dziesięć lat czy więcej. Pamiętajmy jednak, że niezależnie od wyboru przyda się też dokładna weryfikacja nabywanego pojazdu. Choćby poprzez przegląd w zakładzie mechanicznym czy raport VIN.